poniedziałek, 3 czerwca 2013

Jak to jest z tymi kobietami (Czyli żartem pisane)

I tak oto dopadło mnie to co dopada chyba każdego będącego w związku. Wątpliwości.
Na początku jak to bywa pomocy i odpowiedzi szuka się u kumpli ew. u brata. Jako że w moim bracie oparcie w postaci dobrej rady nt. związków odpada z góry, skazany byłem na kumpli. Jednak i tu nie mam farta, bo rzeczmy, że brak im obiektywizmu. Jeden w stanie upojenia- początek związku, drugi zaś przypomina mi ostatnio bardziej okręt wojenny- koniec związku :) I tak oto trzech kumpli w różnych fazach.

Brzmi jak początek dobrej komedii, tyle że... to nie jest komedia a raczej dramat. Nie mniej humor mi się co jakiś czas jeszcze załącza i tak oto piszę tutaj. Temat który ja chciałbym wyłożyć (a który to rozłożył mnie w przedmeczu) to relacje na linii kobieta - facet. Co do subtelności już moje zdanie znacie. Tutaj bez zmian. W zasadzie subtelność jest mocno podobna jak mój wspomniany kolega - okręt. I tak jak już się pojawiła to zostały zgliszcza :) Co do rozmów wspólnych (gdzieś czytałem że jakiś mądry gościu piszę specjalne rozmówki damsko-męskie [prenumerata z mojej strony jak nic] ) to chyba nadal jesteśmy w dwóch różnych wymiarach. Ja zabłądziłem gdzieś w pobliżu galaktyki "Obłęd" a Ona słodziutka leci dalej w kierunku "Niewinnej świruski". Jakież to miłe że minęło sporo czasu gdy to się nacieszyliśmy sobą, bez większych "niby" zgrzytów przelatujemy przez życie. Ale oto jednak pojawiły się wątpliwości.

W zasadzie pisząc to (sam do siebie ? :P)- ale tak jest jakoś łatwiej zasnąć, zastanawiam się dokąd chcę iść w tym życiu no i co jasne z kim. Mniej więcej oboje jako tako określiliśmy swoje marzenia. Punkty wspólne, przewidywalnie, dzieci, dom, auto i ogród (wolałbym wielką halę do ...i tu sto pomysłów na destrukcję spokoju sąsiadów). Z jednej strony stabilizacja, w miarę jako takie ogarnięte emocjonalnie życie. Tylko czy tak naprawdę tego w życiu chce przeciętny facet ? Swego czasu bardziej mi się widziało nocne życie, kilka mandatów za prędkość, lodówka zimnego browca i ewentualne podboje w wyniku jego nieustannego picia.
Sielanka prawda? :P

Ale jak to bywa zderzyłem się z gatunkiem (nazywa popularno-naukowa Kobieta z gatunku homo-sapiens)
Ogólnie przyjemne istotki w pierwszym kontakcie. Ale też dużo zależy od danej jednostki. Są wiecznie płaczące, bywają też osobniki wiecznie głupie (istnieją i mądre osobniki - ostatnie badania potwierdzają że istnieje taka grupa). Z punktu ekonomii i ogólnej satysfakcji najlepsza jest grupa entuzjastycznie nastawiona do bez zobowiązującej zabawy. Ale takich jest mało. Dlatego duża grupa męskich przedstawicieli gatunku musi szukać na własną rękę innych gatunków. lepszych, gorszych.

Ale kończąc te złośliwości przejdźmy do meritum. ^^ <evilface>

Chyba każdy z nas lubi sytuację gdy wszystko jest jasne i gra w miarę po jego myśli. Tymczasem najczęściej związek z kobietą przypomina mecz reprezentacji narodowej pewnego biednego postkomunistycznego narodu. Ani gra nie jest jasna, czysta - ani wyniki chociażby bliskie założeniom. Ale mówią "nic się nie stało". I tak oto żyjemy dalej. Tymczasem do mojej głowy przychodzą myśli które ani nie chcą obstawiać na takie mecze, ani chcą dalej wierzyć że kiedyś się uda zwyciężyć w takiej konfiguracji. W rzeczonej sytuacji obstawiałbym siebie jako wiernego kibica, zaś naszą kochaną kobitkę w roli trenera. Ja jako kibic drę paszczę, płaczę, klękam, czasem (no dobra nierzadko) wyrywam krzesło i rzucam. Przyjmuję to za formę protestu. Trener zaś cieszy się z tego że ma posadę, Od kibiców dzieli go rząd płotów i kilku ochroniarzy, i nie chce zmian, lub uważa że jego intuicja jest bezbłędna. Może być tak że jego racja jest dobra, ale zawodnicy są do dupy (właśnie przyjmujemy że zawodnicy to swego rodzaju argumenty trenera) I tak oto dobre chęci się niweczy. I tak oto mnie biednego kibica nachodzą myśli czy zawierzać lepiej dobremu bądź co bądź trenerowi z głupimi zawodnikami czy nie przychodzić w ogóle na mecz? Łapiecie?...

C.d. Chyba. N.

P.S. A poza tym bądźmy dobrej myśli. Póki da się to wytłumaczyć na piłkę nożną to chyba jest lux co nie ? Co nie ?